środa, października 31, 2012

Everythings Better With U!

Everythings better with you, babe... Every songs, every writtes, every lines, every word. 
Czy jak to tam szło. Jedna z nielicznych piosenek twojego ulubionego zespołu, która kiedykolwiek mnie do siebie przekonała. Pamiętasz, jak zanim to wszystko się zaczęło naśmiewałem się z jego członków  A ty jako wierna fanka, broniłaś ich. Tak zabawnie marszczysz nosek gdy się złościsz. 
A pamiętasz jak to wszystko się zaczęło? Jak przez jedną książkę, zaczęliśmy rozmawiać, a nie tylko rzucać krótkie "cześć", jak wcześniej? Pewnie nie wiesz, ale ciągle ją mam.Trzymam schowaną na dnie szafy i gdy jest mi jeszcze bardziej źle, to wyciągam ją, by zagłębić się w lekturze. Nie tyle w powieści, co nacieszyć się tobą. Może mam coś z głową, a moi przyjaciele ciągle to powtarzają odkąd wyjechałaś, ale trzymając tą książkę w dłoni, mam wrażenie, jakże mylne, że trzymał twoją dłoń. A gdy przybliżam nos do jej stronic  zamiast zapachu papieru i tuszu, czuję twoje perfumy. Czy to możliwe? Pewnie książka przeszła twoimi perfumami, bo tyle razy ją czytałaś, a może dlatego, że przez przypadek wylałaś je na nią? Tego nie wiem i chyba już nigdy nie będę wiedzieć. Ale wiem, że jedno. Teraz ta książka sprawia, że gdy tęsknię jeszcze bardziej niż zwykle, mam wrażenie, że jesteś obok. Nigdy wcześniej nie pomyślałbym, że głupia powieść, i to jeszcze fantazy!, może sprawić, że poznam kogoś tak wyjątkowego jak ty, kogoś z kim będę mógł porozmawiać o wszystkim. 
Może pamiętasz, a może nie, ale pewnie tak, najpierw to w tobie zrodziło się to piękne uczucie, a ty je tak skutecznie ignorowałaś, że gdyby nie krótki język twojej przyjaciółki nigdy bym się o tym nie dowiedział. Z czasem to niesamowite uczucie, zrodziło się również we mnie. A wtedy nie mogłem nie zadziałaś. Ciekawi mnie, czy masz jeszcze te liściki, które pisałem do Ciebie i wsadzałem do twojej szafki przed rozpoczęciem lekcji. Uwielbiałem patrzeć, jak z zafascynowaniem czytałaś je i rozglądałaś się po korytarzu, kto mógłby być nadawcą. I nigdy nie domyśliłaś się, że to ja. 
Twoje koleżanki mówią, że wtedy na tej NASZEJ szkolnej dyskotece specjalnie wyciągały Cię na parkiet, by zachęcić mnie do zrobienia pierwszego kroku. I podziałało. Gdy zobaczyłem Cię wtedy wirującą na parkiecie z innym chłopakiem, nawet jeżeli był to jedynie twój przyjaciel, ogarnęła mnie fala zazdrości. Pamiętasz co wtedy zrobiłem? Nawet nie myśląc o wszystkich ludziach z naszej szkoły, którzy byli dookoła nas, wyrwałem Cię z jego uścisku i pocałowałem. Ciągle pamiętam, co wtedy zrobiłaś. To zdziwienie najpierw i to gdy odwzajemniłaś mi ten pocałunek. 
Nawet nie zorientowaliśmy się, gdy zaczęli nazywać nas najlepiej dobraną parą. 
Wszystko tak dobrze się układało. Było nam razem tak szczęśliwie. Te wspólne rozmowy do późna przez telefon, które o mały włos nie doprowadziły naszych rodziców do bankructwa, przez rachunek za telefon.Te wspólne zabawy na śniegu, wspólne lepienie bałwana, bitwa na śnieżki, która skończyła się śniegiem za twoją koszulką i tuszem do rzęs spływającym po twoim policzkach. A pamiętasz jak podczas naszej pierwszej randki poszliśmy do kina? Chciałem Cię zabrać, na jakąś denną komedię romantyczną, ale ty gdy się o tym dowiedziałaś wybuchłaś śmiechem i poprosiłaś o coś innego. Zgodziłem się na twoją prośbę i pozwoliłem wybrać Ci film. Wybrałaś jakiś horror. Z filmu zapamiętałem głównie twój mocny uścisk dłoni, gdy się bałaś i jak chowałaś głowę w moją szyję w najbardziej krwawych momentach. Twoje włosy pachniały wtedy jabłkami. 
Było nam tak dobrze, aż przekazałaś mi te straszne wieści. Potem uciekłaś, zanim zdarzyłem powiedzieć dwa małe słowa, o tak wielkim znaczeniu. A ty uciekłaś. Rozpłynęłaś się jak we mgle. Jakby Cię nigdy nie było. Mniej by bolało gdybyś zerwała ze mną, a ty... po prostu wyjechałaś. 
Pytałem się, błagałem twoich przyjaciół, a oni nie wiedzieli, albo nie chcieli podać twojego nowego adresu. Oczywiście próbowałem dzwonić do Ciebie, ale za każdym razem odzywała się sekretarka, którą wspólnie nagraliśmy. Na moje e-maile nie odpowiadałaś, tak samo próby nawiązania połączenia na Skype. 
Dni mijały mi automatycznie, jakby mnie zaprogramowano. Szkoła wkrótce się skończyła i zaczęły się upragnione wakacje. Mieliśmy tak wiele planów, by jak najlepiej je spędzić. Mimo iż Ciebie nie było obok mnie, starałem się jak najlepiej je realizować. Ale bez ciebie, nie było to, to samo. Bo z tobą wszystko jest lepsze. Wreszcie zrozumiałem sens tej muzyki. Słucham tą piosenkę cały czas czas, praktycznie bez przerwy i to sprawia mi ból. Bo przypomina mi Ciebie. 
Piszę to, mimo iż nigdy tego nie przeczytasz. Kiedyś spytałem się Ciebie, czemu dzień w dzień nosisz z sobą ten rozpadający się zeszyt, w którym zapisujesz rożne rzeczy. Odpowiedziałaś mi, że to coś na kształt pamiętnika, mimo iż nim nie jest. Nie wiem też czy wiesz, ale zapewnię tak, ale kiedyś indziej wziąłem go z twojego plecaka i przeczytałam. Było tam mnóstwo przeróżnych krótkich opowiadań. A w każdym z nich rozpoznałem część Ciebie, czasem również i siebie. Teraz, praktycznie od momentu gdy widzieliśmy się po raz ostatni robię to samo. Nasza polonistka, którą uroczo nazwałaś "blond surykatką", twierdzi, że poprawił mi się styl. Ale nie martw się, Ciebie nigdy nie pobiję. 
I zawsze będę Cię kochał, moja ty Niepoprawna Romantyczko. 

Na zawsze twój 
Ps. Zgadnij co?
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
              ↓
     Kocham Cię



—————————————————————————————
Po ponad miesiącu wracam z kontynuacją Nobody Else. "Everythings Better With U!" Tak nazywa się druga część Nobady Else i powiem wam, że przepisując to, zaczęłam myśleć nad trzecią częścią. Jednak czy plan wejdzie w życie i zacznę ją pisać, tego nie wiem. Na pewno nie w najbliższej przyszłości. Gdzieś po okresie sprawdzianów, który u mnie w klasie zaczyna się w poniedziałek.
Ta część podoba mi się tak w sobie. Fajnie wyszła opowieść o tym jak rodziło się w nich uczucie, ale wiem, że żaden szanujący się chłopak nie napisałby czegoś takiego.  
Następną jednopartówkę tradycyjnie jak napiszę coś nowego. Czyli może na mikołajki lub na święta. 

środa, września 26, 2012

NOBADY ELSE

Uśmiech. Jego uśmiech. Ten przecudny uśmiech skierowany do mnie. Właśnie to będzie mi najbardziej brakować. Tych motyli w brzuchu za każdym razem, gdy całuje moje usta. Tego prądy, który ogarnia moje ciało, gdy mnie dotyka. Tych godzinnych rozmów o wszystkim i o niczym. Tego jak nobody else sprawia, że życie wydaje się ciekawsze i kolorowe. To wszystko będę musiała zostawić, bo nie wierzę, że to co nas łączy, a łączy tak wiele, dało by rady stawić czoło decyzji moich rodziców.
Westchnęłam i wstała z krzesła. Niepewna jak to rozegrać, by nie zabolało go zbyt mocno, ruszyłam w twoją stronę. Muszę to zrobić, dziś jest odpowiedni moment, dziś jest ostatnio dzień. Nie mogę dłużej zwlekać, jeżeli chcę, byś dowiedział się o tym ode mnie, a nie od innych. A chcę tego. 
- Hej. - Zaczęłam nieśmiało i jeszcze bardziej nieśmiało uśmiechnęłam się w jego stronę, a on w odpowiedzi złapał mnie i posadził sobie na kolanach. Po chwili jego ręce trzymały mnie mocno, zapobiegając bym wyślizgnęła się z jego silnego uścisku. Nim się zorientowałam całował mnie. 
Stado rozwścieczonych motyli szalało w moim brzuchu, a wściekłe osy żądliły moje serce. Było mi wstyd, byłam też zła, że pozwoliłam mu na to. Nie teraz, gdy postanowiłam właśnie w ten sposób zakończyć to wszystko co było między nami. Odepchnęłam go, a na jego twarzy królowało zdziwienie, spróbował jeszcze raz skraść mi buziaka, lecz i tym razem go odepchnęłam. 
- Ej, co jest? - Spytał, wpatrując się w mnie, tymi swoimi szaro-piwnymi oczami, które zawsze tak mocno mnie fascynowały i hipnotyzowały. 
Spojrzałam na zegarek. Za pięć minut koniec przerwy i ostatnia lekcja w tym roku szkolnym. Teraz, albo nigdy. 
- Chodź, chcę Ci coś powiedzieć - Odpowiedziała wstając, po czym pociągnęłam go za rękę.
Uwielbiałam sposób w jaki trzymał moją dłoń. Silnie, jakby bał się że zaraz mu ucieknę i zarazem delikatnie, jakby miał wrażenie, że może stać mi się krzywda przez jego zbyt mocny uścisk. 
Prowadziłam go do najbardziej odległego kąta szkolnego korytarza, gdzie nikt nigdy nie zagląda. Z wyjątkiem mnie i moich przyjaciół, którzy teraz siedzą na ławkach przed szkołą i śmieją się, nieświadomi jak ciężko będzie mi wymówić te kilka słów.
Co chwilę odwracałam się, by sprawdzić czy idzie za mną, mimo iż czułam jak trzyma mnie za rękę. 
Weszłam w odgałęzienie korytarza w kształcie litery Y. Jedna "ręka" litery prowadziła to skrytki woźnego, a druga na schody na strych. Jako, że przebywaniu w tej części szkoły było zabronione, wiedziałam, że to doskonałe miejsce, na powiedzenie tego, co mam powiedzieć. Na rozwidleniu puściłam jego dłoń i skierowałam się w stronę schodów, po czym usiadłam na najniższym z nich. Oparłam łokcie na kolanach, a twarz ukryłam w dłoniach, które dodatkowo był schowane za warstwą włosów, którym pozwoliłam opadać, chcąc by ukryły mnie przed samą sobą. 
Słyszałam jego oddech, tak wyraźnie jakby to był mój własny. A może to był mój własny oddech? Przez te kilka miesięcy bycia razem staliśmy się jednością. 
- Ja dłużej tak nie umiem - Wyszeptałam ledwie słyszalnym głosem - Nie potrafię Cię dłużej okłamywać. - Do moich oczów zaczęły napływać łzy, ścisnęłam najmocniej jak potrafiłam powieki. Nie chciałam się rozkleić. Nie teraz.
- Okłamywać? - Spytał nie pewnie - Co przede mną ukrywałaś?! - Krzyknął i nie krzyknął jednocześnie. Dziwne, ile jeden facet może razy sprawiać, że nie mogę opisać to co czuje i co się dzieje wokół mnie. Przy nim zawsze odczuwam sprzeczne emocje.
- Podjęli decyzję. - W głowie miałam przygotowaną piękną, na pewno półgodziną, przemowę. A jedynie te dwa słowa, zdołałam wypowiedzieć. Reszta nie chciała przejść mi przez gardło.
- Co zdecydowali? - Spytał już mniej zdenerwowany i odgarnął moje włosy do tyłu oraz zabrał mi ręce z twarzy. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie. - Magda, kochanie... - Zaczął delikatnie - Powiedz, co postanowili...
- Wyjeżdżamy do Holandii. - Wybuchłam płaczem, jak mała dziewczynka, która przestraszyła się cienia na ścianie. - Na stałe - Opadła na niego, a on w mgnieniu oka złapał mnie i przytulił. Zaczął kołysać uspokajająco w tył i w przód, głaszcząc po włosach i co kilka chwil całując w czubek czoła. Aż w końcu mój szloch znikł całkowicie. 
- Kiedy? - Spytał beznamiętnie. Niczym robot zaprogramowany by mówić jeden, konkretny wyraz. Zupełnie bez uczuć. 
- Jutro. - Odpowiedziałam i pociągnęłam nosem. - Przepraszam, że dopiero teraz to Ci mówię, ale nie wiedziałam jak... - Pocałował mnie. Nie był to żaden zwyczajny pocałunek. Nie był to też całus, które widzi się na co dzień w szkole czy w brazylijskich telenowelach, a już na pewno nie w Hollywoodzkim kinie. To było coś prywatniejszego, coś co zapamiętuje się do końca życia. Coś, czego nie da się określić słowami, to trzeba doświadczyć samemu. 
- Nic nie szkodzi. - Powiedział, poprawiając jeden z niesfornych kosmyków włosów i zakładając go za ucho. - Spędzimy ostatnie chwile...
Nie usłyszałam ostatnich słów, gdyż nad naszymi głowami rozbrzmiał szkolny dzwonek, oznajmujący koniec Wyswobodziłam się błyskawicznie z jego uścisku i uciekłam. Bałam się. Potwornie się bałam. Tylko czego? Jak zawsze nie potrafię znaleźć odpowiedzi, na pytanie związane z twoją osobą, chłopcze. 
Bo działasz na mnie, jak nobody else

__________________________________________________________________________
I jest! Tak jak obiecałam. Dziś rano, pod koniec religii (bo jakże by inaczej) skończyłam pisać ITIWMY, które wyszło mi na 9 stron w zeszycie. Not bad. Bardzo mi się podoba, jest takie inne. Takie "awwwwwww", że aż czytając można rzygać tęczą. Okey, dość gadania o ITIWMY. 
Jak skomentuję "Nobady Else". Hm. Gdy pisałam to miałam obsesje na punkcie WMYB zespołu One Direction, to właśnie z tego jest zwrot "Nobody Else". Do NE napisałam kontynuacje pt.: "Everything Better With U!". Taaa. z MSBWY.  Myślę, że dodam EBWU, gdy wpadnę na pomysł z nową jednopartówką i zacznę go pisać. A powiem wam, że mam kilka pomysłów w głowie. 

sobota, września 22, 2012

Jednopartówka - Wymiana Śliny

               - Alice, czekaj! - Usłyszała za sobą tak dobrze znany głos, którego kiedyś sam dźwięk sprawiał, że jej serce zaczynało niebezpiecznie szybko bić.
               Słowo "kiedyś" jest najważniejszą częścią poprzedniego zdania. Teraz jego głos sprawiał, że jej żołądek robi fikołki, zupełnie jak na rollercoasterze w parku rozrywki, który tak bardzo uwielbia. Zmiana o 180°. Udając, że nie słyszy wołania, szła dalej przez swoją ulubioną alejkę miejskiego parku. Chłopak nie zważając na obojętność dziewczyny, dalej wołał ją po imieniu, zwracając uwagę osób przechodzących obok. Z każdym kolejnym krokiem przyspieszał, by w końcu zatrzymać ją, łapiąc za ramię.
               - Alice, proszę... - W jego oczach zobaczyła ból, co tylko ją jeszcze bardziej usatysfakcjonowało. 
               Jason ma cierpieć, tak ja wcześniej. - Powtarzała sobie w myślach, tak ja wcześniej.
               -Czego?! - Wrzasnęła mu prosto w twarz, próbując gniewem zatamować łzy cisnące się do oczów. - Czego, do cholery, chcesz ode mnie?!
               - Al... - Powiedział łagodnie. Znał ją od wielu lat i doskonale wiedział czemu jest tak wciekła. - Alice, proszę nie płacz. - Dodał, gdy pojedyncza łza, zleciała po jej bladym policzku, Dotknął go, chcąc ją wytrzeć  lecz wciekła dziewczyna, odepchnęła jego rękę. 
               - Nie dotykaj mnie! - Krzyknęła przez łzy, wyszarpując rękę z uścisku chłopaka.
               -Alice, przepraszam Cię. - Mówił, patrząc na jej ramię w miejsce, w którym kilka chwil wcześniej dotykał ją. - To nie to co myślisz. - Spojrzał w jej oczy, które jeszcze wczoraj w nocy cieszył się na jego widok, teraz są pełne żalu, smutku i rozczarowania. - Al... 
               - NIE NAZYWAJ MNIE AL! - Przerwała mu - Tak mówią na mnie jedynie przyjaciele, a ty - za pleców Jasona zobaczyła wysoką, długonogą blond piękność - a wy - poprawiła się zaraz - nie należycie już do nich. - Z daleka zobaczyła, jak łzy spływając po policzkach jej byłej najlepszej przyjaciółki i chłopaka, o którym kiedyś myślała, że to ten jedyny - Chyba nigdy nimi nie byliście - Wyszeptała bardziej do siebie, niż do Jasona i Mary. - A teraz, jeżeli pozwolisz, zostawię was byście znowu mogli robić to, co przez cały czas tak świetnie robiliście za moimi plecami. Miłej wymiany śliny, życzę!
               I odeszła. 


__________________________________________________________________________
O to po 2 miesięcznej przerwie coś publikuje. Napisałam to na drugiej religii w tym roku szkolnym, albo na pierwszej... Ale na pewno na religii. Chyba wszystko co zamierzam tu publikować, będzie napisane na religii, albo na Godzinie wychowawczej. 
Opowiadanie, wymyśliłam któregoś deszczowego dnia, gdy siedziałam w autobusie, wracającym z mojej szkoły. Takie krótkie, bezsensowne, cholernie niedopracowane. Takie niejakie. Jednak jedno z tych lepszych, z mojego kochanego zeszytu, oklejonego w słitaśne naklejki. 
Następne dodam, gdy skończę projekt, nad którym obecnie pracuje, czyli ITIWMY. 

poniedziałek, lipca 02, 2012

Imagine BTR

Od zawsze uwielbiałaś zastrzyk adrenaliny, dzięki której czasami można zrobić coś na pozór niemożliwego. Często to właśnie energia pobudzona adrenaliną pozwala uratować życie. Jednak, żeby ją uzyskać, trzeba przełamać lęk i zrobić coś co może spowodować, że zejdziesz z tego świata i właśnie ta wiedza nakręcała Cię jeszcze bardziej. Skoki z spadochronu, snowboard, szybkie samochody - to twoje królestwo. A twoim azylem jest uczucie spadania w rollercoasterze. To znudzenie i zniecierpliwienie, gdy kolejka w ślimaczym tempie wjeżdża na kilkunastometrową wysokość, by potem z zawrotną szybkością zjechać w dół, przy okazji robiąc kilka pętli i spirali wokół własnej osi. Te kilka chwil, gdy żołądek przestaje pracować, a błędnik w twojej głowie gubi pion, powoduje, że czujesz jakbyś była panią świata. To właśnie przez wymyśle - i często niebezpieczne - kolejki górskie, tak bardzo uwielbiasz odwiedzać przeróżne parki rozrywki. Podczas gdy inni zabawiają się w samochodzikach lub w domu strachów - albo co gorsza - w tunelu miłości, ty ryzykujesz życie na rollercoasterze, by poczuć słodki smak adrenaliny. 
Nikt z żyjących do tej pory ludzi na ziemi, nie mógł mieć pojęcia jak wielka była twoja radość, gdy dowiedziałaś się o nowo otwartym parku rozrywki niedaleko. Nie zważając na wcześniejsze plany - bo kto by się przejmował, czymś takim jak randka? - wsiadłaś do samochodu i z piskiem opon ruszyłaś w kierunku swojego raju. Byłaś tak prze szczęśliwa, że nawet kolejka do kasy długości chińskiego muru, nie mogła zepsuć Ci humoru. Zapłaciłaś za całodobowy bilet na wszystkie atrakcje i szybkim ruchem ręki wyciągnęłaś z koszyka przy wejściu darmową mapę wesołego miasteczka i jako swój pierwszy cel wybrałaś największą kolejkę. Prawie biegiem pokonałaś dystans z wejścia do atrakcji. Jakie było twoje zdziwienie, gdy na miejscu zastałaś tylko piątkę - co prawda przystojnych - chłopaków.
- Nie czynne? - Spytałaś się ich.
- Nie - Pokręcili głową, powiedział Latynos - Tylko musi być szóstka, żeby włączyli.
- Może miałabyś ochotę, przejechać się z nami? - Spytał blondyn, stojący obok szatyna z podstawionymi na żel włosami. Żelowy Facet - jak nazwałaś go w myślach - stał niczym sparaliżowany. 
Pewnie ma cykora - pomyślałaś - jak wszyscy
- Właśnie po to tu przyszłam. - Odpowiedziałaś posyłając nowo poznanym chłopakom uśmiech - Jestem [T.I.], a ty? - Wyciągnęłaś rękę do szatyna obok.
- Dustin - Powiedział i przedstawił Ci pozostałych. - Nie boisz się?
- Zbytnio. - Odparłaś i wzruszyłaś ramionami - Dla mnie kolejki górskie to jak jazda samochodem. 
- Zupełnie jak Logana - Powiedział Kendall i wskazał na Żelowego Faceta - to on nas tu zaciągnął. 
- Jakoś nie widzę, żeby palił entuzjazmem. - Podsumowałaś minę kolegi.
- Oh. On tak ma gdy, jakaś... - Zaczął James, lecz dostał z łokcia od Dustina - to znaczy, chyba obleciał go strach. 
W końcu sześcioosobowy wagonik podjechał i szybko zajęłaś miejsce na samym przodzie, by mieć lepszy widok na to co cię czeka. Chłopcy w tym czasie przepychali się, kto usiądzie na samym tyle. Jedynie Żelowy  Facet postanowił okrążyć walkę przyjaciół i stanął nad pustym miejscem obok ciebie. Ruchem głowy spytał czy może usiąść, nie mając wyboru - bo w końcu ktoś, by musiał tam usiąść - się zgodziłaś. Wreszcie jego przyjaciele zajęli pozostałe miejsca i wagonik wreszcie ruszył. Powoli jak żółw ociężale, ruszył wagonik po szynach ospale. 
Zwykle podczas drogi w górę, leniwie opierałaś się o barierkę nie mogąc doczekać się, aż zacznie się zabawa. Teraz jednak z strachem spoglądasz w dół. Lęk wysokości jest kolejnym powodem, dlaczego w parkach rozrywki wybierasz kolejki górskie. Nigdy nie są wysokie, a jak już to prędkość nie pozwala Ci spojrzeć w dół. Ta jednak jest wyjątkiem, nigdy nie byłaś na tak wysokiej kolejce. Kurczowo złapałaś się poręczy i zabezpieczeń. Logan to zauważył.
- Lęk wysokości? - Spytał wpatrzony przed siebie, na co ty kiwnęłaś głową. - No to najwyższa kolejka w kraju nie była dobrym pomysłem. - Chłopak zaśmiał się po nosem, natomiast tobie nie było do śmiechu. Jesteście już prawie u szczytu, gdy znowu się odzywa - Co ty na to, że jak będziesz się bała, to Cię pocałuje?
- Nie dzięki. - Odpowiedziałaś słysząc śmiechy z tyłu - Poradzę sobie.
W tym momencie dojechaliście do szczytu i przed wami ciągnęło się dziesięciometrowy stromy zjazd w dół. Kolejka tradycyjnie zatrzymała się na górze, by pasażerowie mogli spojrzeć w dół, gdzie czeka ich śmierć. Widząc odległość do ziemi, szepnęłaś do chłopaka obok - Mówiłeś coś o całusach?
Ten jedynie uśmiechnął się chytrze i pochylił się nad tobą by zamknąć twoje usta pocałunkiem, gdy skończył właśnie wchodziliście w pierwszą pętle. Całą trasę trzymał Cię za rękę. 
Następną atrakcją na którą poszłaś był Tunel Miłości, w towarzystwie uroczego chłopaka. 

niedziela, czerwca 03, 2012

Jednopartkówka - NIKT

Dostała od swojej najlepszej przyjaciółki cukierek, jeden z wielu tych walentynkowych badziejstw. W środku był napis "Kiss me". Mimo wolnie spojrzała w JEGO stronę, jak niczego nie świadomy rozmawiał z kolejną naiwną dziewczyną. Westchnęła zrezygnowania, sama kiedyś przecież taka była. Dała się nabrać na jego perfidne, uwodzicielskie sztuczki: słodkie słówka, nieśmiały uśmiech, cudne oczy i wiele innych. A później się zakochała. I to był błąd. Obiecał wtedy sobie, że nigdy więcej nie popełni już tego samego błędu. Nigdy już nikogo nie pokocha. Nikt już nie zawładnie jej sercem i umysłem. Jak ON to zrobił. Nikt więcej nie zabawi się nią jak zabawką, a potem rzuci, jak zepsutą rzecz. Jej serce już na zawsze będzie zimne i twarde jak lud. Już Nikt nie zostanie obdarzony jej uczuciem. Nikt

czwartek, maja 31, 2012

Jednopartkówka - Samotna psychika


Patrz, jakaś załamana dziewczyna stoi na skraju przepaści, gotowa zrobić krok i zakończyć wszystko. Niczego nie będzie jej żal zostawić. No bo kogo? Rodzinę? Rodzina dawno się rozpadłą. Ojciec wyjechał za chlebem na drugi koniec kontynentu. Większość roku spędza tam, a jak jest już w domu ro zwykle tyle jest ważnych spraw...Matka zafascynowana licznymi plotkami o sąsiadach, wytykająca każdy błąd, gdyż sama jest idealna. Młodsza siostra rozpuszczona bo mała, której zawsze trzeba ulegać bo młodsza. Czy to jest rodzina? Za przyjaciółmi? Czy "przyjaciele obgadują Cię w twoim towarzystwie i mają w dupie, czy to słyszysz czy nie? Bo jak twierdzą, "trzeba znać prawdę na swój temat". Czy przyjaciele twierdzą, że znają Cię lepiej niż sam znasz siebie, a tak naprawdę wiedzą o tobie, tyle ile pozwoliłeś im wiedzieć? Czy przyjaciele omijają Cię szerokim łukiem, gdy ty jesteś cholernie smutnym. Czy przyjaciele nagle przypominają sobie, że istniejesz gdy coś chcą, a gdy sam potrzebujesz pomocy znikają? Czy przyjaciele specjalnie niszczą nawet niezaczęty związek, bo sami dopiero co się rozstali i będą zazdrośni, że tobie się układa, a im nie? Czy przyjaciele na proste pytanie odpowiadają "spierdalaj" itp. Podczas gdy ty, gdy mając gorsze dni udzielisz im takiej odpowiedzi, będą się obrażać przez tydzień. Czy przyjaciele wyśmiewają się z twoich pasji i zamiłowań? A chłopak? Może chłopak uratuje ją przed samą sobą? Proszę Cię! Jaki chłopak? Nie słuchałeś? Przyjaciele zepsuli to co się w nich rodziło. Nie dali szansy nawet temu zakwitnąć. I co teraz z nią będzie? Zrobi ten jeden krok nad przepaścią, jeżeli ktoś ją nie powstrzyma. No to niech ktoś to zrobi! A widzisz tu kogoś oprócz niej? Nas przecież nie ma, jesteśmy tylko wytworem jej samotnej psychiki... 
- Magda! - Usłyszała w oddali krzyk - Magda! Magda czekaj! Nie rób tego... Magda! - Ostatnie słowa usłyszała w oddali, zanim zderzyła się z taflą lodowatej wody.